#1 2013-12-15 18:01:00

KRJ

Administrator

Zarejestrowany: 2013-12-15
Posty: 14
Punktów :   

Prolog

Nastał kolejny dzień, niebo było bezchmurne i wstawało słońce. W oddali słychać koguta, który zapiał, jak co dzień. Wszyscy na ten sygnał budzili się i wstawali do pracy. Chwile po zapianiu koguta obudził się Rendor Khentuar. Jak co ranek, ubrał się i wyszedł na dwór. Rozejrzał się wokoło, zamknął oczy i wziął głęboki wdech, przygotował się do pracy. Był wysokim mężczyzną z zarostem wokół ust, brązowymi oczami i krótkimi czarnymi włosami. Uwielbiał zajmować się swoimi uprawami. Wiedział, że dzięki temu zarobi na bazarze. Mieszka na farmie już od paru lat. W krótkim czasie przyzwyczaił się do życia na wsi. Wiedział, że życie w mieście nie jest dla niego. Tłumy przedzierające się tylko po to, aby coś kupić... Wieś to teren spokojny, gdzie można zająć się swoimi uprawami. W pewnej chwili podeszła do niego żona, Eruanda. Była niższa od Khentuara, miała długie brązowe włosy i niebieskie oczy. Młodsza o 10 lat, ale kochał ją bezgranicznie, mimo różnicy wieku. Oprócz tego spodziewali się dziecka. Oboje byli bardzo szczęśliwi z tego powodu.
- Witaj skarbie - przywitała się z Rendorem.
- Cześć, kochanie!
Eruanda podeszła do niego, pocałowała go w policzek i wtuliła się w jego ramię. Rendor złapał ją i przyciągnął do siebie, chcąc ją objąć. Małżeństwo, trwało w uścisku przez chwilę.
- Jutrzejszy dzień, będzie wspaniały - powiedziała Eruanda
- Masz rację, moje 40 urodziny, a także nasza 10 rocznica ślubu - odpowiedział Rendor
- Oprócz tego pojawi się już niedługo nasze pierwsze dziecko.
- Długo na to czekaliśmy. Było w tym wiele starań, powoli zacząłem tracić nadzieję. Jednak niepotrzebnie. Już się nie mogę doczekać...
- Ja także. Za chwilę przyjdź na śniadanie.
- Jak sobie życzysz
Eruanda udała się do domu, żeby przyszykować śniadanie, dla siebie i ukochanego. Rendor przez chwilę jeszcze pracował...
- Kochanie chodź na śniadanie - Zawołała Eruanda
- Już idę - odpowiedział mąż
Nagle w oddali, zobaczył jakąś postać ubraną w czarną szatę z kapturem. Rolnik zaniepokoił się, poczuł strach i wzrok tajemnego człowieka na sobie. Spanikował. Postać siedziała na koniu, lecz nie wykonywała żadnego ruchu. Rendor nie wiedział kim jest tajemniczy jeździec. Rendor mrugnął, a w tej samej chwili postać zniknęła. Rolnik rozglądał się, lecz nie zauważył nigdzie zakapturzonej postaci. Wkrótce zawołała go żona.
- Skarbie idziesz?
- Oczywiście - Mówiąc to patrzył na chatę, po czym spojrzał na miejsce, gdzie przed chwilą był jeździec.
Rendor, mimo, że postać znikła, czuł strach i panikę. Tamta postać emanowała jakąś złą aurą. Było to można odczuć, nawet z tak daleka. Mimo tego postanowił się na razie tym nie przejmować. Poszedł do swojego domostwa, udał się do kuchni, usiadł na krześle i razem z żoną zjedli śniadanie. Po śniadaniu, Rendor postanowił wybrać się do wioski, aby odwiedzić starego przyjaciela z karczmy. Przed wyjściem z chaty, powiedział do żony.
- Skarbie, niedługo wrócę
- Uważaj na siebie
- Dobrze
Udał się dróżką ze wsi, potem szedł lasem. Miał dziwne wrażenie, że ktoś go śledzi, słyszał jakiś szelest zza krzaków, wiatr złowieszczo huczał i tajemniczo. Rolnikowi serce stawało, czuł ponownie strach. Bał się, że jest coś w lesie. Jednak nie wiedział, czy to zwierzę czy człowiek. Wnet wszystko ustało, wiatr ucichł, dziwne głosy także  zniknęły. Nagle zza krzaków wybiegł wilk. Rendor się wystraszył. Dzikie zwierzę powoli podchodziło do Rendora. Rolnik zaczął się cofać. Bardzo powoli. Jednak po chwili potknął się o kamień. Zwierzę, wykorzystując sytuację, gwałtownie ruszyło na człowieka. Człowiek czuł przerażenie. W tym momencie spodziewanie wilka przebiła strzała. W ostatniej chwili, brakował ułamek sekundy, aby wilk przegryzł gardło człowieka. Rolnik był zdziwiony, patrzył na martwego wilka i nadal czuł, jak serce mu bije głośno. Rendor spojrzał na stronę, z której wyleciała strzała i zauważył myśliwego, który akurat chował swój łuk i pomógł wstać chłopakowi.
- Dziękuje za ratunek.
- Musi pan bardziej uważać, tutaj czai się tego cała wataha.
- Mogę się panu jakoś odwdzięczyć?
- Musze zarobić trochę pieniędzy. Pańskie życie wyceniam na 30 złotych monet.
Rendor wiedział, że nic nie ma za darmo. Myśliwi byli cwanymi ludźmi. W chwilach zagrożenia ratują niewinnych ludzi i żądają od nich pieniędzy. Rendor z niechęcią zapłacił myśliwemu, który udał się w las. Wystarczyła chwila, aby rolnik stracił wybawcę z oczu. Nie przejmował się już nim i udał się spacerem do wioski. Udał się do karczmy, gdzie pracował jego przyjaciel. Karczma nosiła nazwę "Pod Grandem Mi's". Wszedł do środka i od razu udał się do karczmarza.
- Witaj przyjacielu
- A witaj Rendorze, to co zwykle?
- Oczywiście
Karczmarz, nalał mu piwa. Rendor wziął kufel, zabrał głęboki łyk i jednym duszkiem wypił cały trunek.
- Ile płacę?
- Dla ciebie kolego, na mój koszt dzisiaj.
- Ty to jesteś równy gość.
Przyjaciele śmiali się jeszcze przez chwilę. Jednak rozmowy w barze ucichły gdy do karczmy weszło troje ludzi. Wyglądali niebezpiecznie. Mieli blizny, o wielkiej posturze, zaraza. Posiadali broń.. Podeszli do blatu, usiedli i czekali, aż karczmarz nawiąże kontakt.
- Co panom podać? - Zapytał wystraszony karczmarz.
- Dawaj kasę! - Bandyta wstał i przyłożył karczmarzowi do gardła sztylet.
- Ej, zostaw go! - Powiedział Rendor
- A bo co? - Pchnął Rendora na ziemię.
Rendor, chwycił za nadgarstek bandytę, uderzył bandziora w twarz i odebrał sztylet. Bandyta początkowo był zaskoczony. Po chwili się zdenerwował, że jakiś wieśniak go uderzył i odebrał mu broń. Bandzior przejechał palcami po twarzy i zauważył kropelki krwi. 
- Ty wieśniaku. Jak śmiałeś! Chłopaki brać tego nędznika.
Dwaj bandyci na rozkaz pobiegli w stronę Rendora. Czekał na nich, wciąż trzymając sztylet. Nagle jeden z napastników zwolnił, a drugi przyśpieszył. Rendor za późno się zorientował i bandyta podciął mu nogi. Rolnik upadł, szybko wstał, lecz oprawca, zaczął go dusić. Przejezdny, który się zatrzymał po drodze takżę podbiegł do nich i zaczął bić rolnika po brzuchu tak mocno, aż Rendor zakaszlnął krwią. Z pewnym utrudnieniem 40-latek mocno kopnął w krocze przeciwnika, który stał przed nim. Zbir upadł na ziemię. Drugiego zbira zaś przerzucił przez ramie i bandyta poleciał na swojego wspólnika. Obaj zwijali się z bólu. Rendor dodatkowo przycisnął ich obu do ziemi, mocno kopiąc w brzuch. Teraz, szef tej zgrai i rolnik stali na przeciwko siebie. Mierzyli się wzrokiem. Przez chwile panowała cisza, aż w końcu bandyta ruszył w stronę Rendora. Czekał, aż zbir podejdzie bliżej. Gdy był już na odległość metra 40-latek skoczył w jego stronę i wbił sztylet w brzuch. Obydwoje leżeli na ziemi, bandzior wyjął sztylet z brzucha i trzymał się za ranę. Rendor był zdziwiony. Pierwszy raz wdał się w bójkę i wygrał ją w takim stylu. Nie wiedział jak to możliwe, nigdy nie walczył, ani nie używał w życiu miecza czy sztyletu. Karczmarz wstał zza blatu. Był zdziwiony, że jego przyjaciel wciąż stoi na własnych nogach. Zobaczył zbirów leżących na ziemi, jeden z nich krwawił. Karczmarz podbiegł do niego i przyłożył coś do rany. Potem zawołał jakiegoś klienta z baru i powiedział do niego.
- Pobiegnij po straż. Chwilę minie zanim się obudzą.
- Oczywiście
Klient wybiegł z karczmy. Po chwili przyszedł ze strażnikiem. Karczmarz wytłumaczył co się wydarzyło i zbirów zabrano do aresztu. Karczmarz patrzył na Rendora. Obaj byli  nadal zdziwieni. Nie mogli uwierzyć co się stało.
- Rendorze, znamy się nie od dziś. Powiedz, gdzie nauczyłeś się tak walczyć? - zapytał Karczmarz.
- Nigdy nie walczyłem, nie używałem broni wobec innych, jedynie nożyka do wycinania plonów - odpowiedział Rendor.
- Lepiej, żeby nie dowiedzieli się kto ich tak urządził. Znajdą cię i Bóg wie, co zrobią.
- Masz rację. Najgorzej by było, jakby moja żona się dowiedziała o zdarzeniu.
- Prawda. Idź już do domu, odpocznij i przemyśl to wszystko.
- Masz rację przyjacielu. Do zobaczenia.
- Trzymaj się Rendorze
Rolnik wyszedł i kierował się w stronę domu. Przechodząc obok ludzi, wciąż myślał, jak to się stało. Przecież oni powinni z łatwością go pokonać. Nie wiedział skąd posiada takie umiejętności. Przeszedł przez las i w oddali widział swój dom. Szedł dróżką, a gdy wszedł do domu, żona szykowała kolację. Trochę. Podczas kolacji rolnik nie był sobą. Eruanda zauważyła to, zmartwiła się.
- Rendorze, czy wszystko dobrze?
- Tak, oczywiście.
- Czy coś się stało?
- Nic szczególnego.
Kolację zjedli w ciszy. Po jedzeniu Rendor od razu położył się. Cały czas myślał o wydarzeniach które miały miejsce w karczmie. Nie umiał odpowiedzieć na to jedno pytanie! Skąd umiał walczyć? To nie dawało mu spokoju. Po pewnym czasie przyszła do niego żona. Położyła się obok męża. Eruanda wciąż czuła, że Rendor jest niespokojny. Wiedziała, że coś złego się wydarzyło.
- Skarbie, na pewno wszystko dobrze? - zapytała żona.
- Już ci mówiłem, że tak - odpowiedział mąż.
- To dlaczego jesteś taki ponury?
- Ponieważ ... - Rendor próbował wymyślić coś innego niż bójka w karczmie i przypomniała mu się chwila w lesie - zaatakował mnie wilk.
- Nic ci się nie stało?
- Nie, ale bardzo się wystraszyłem. Całe życie przeleciało mi przed oczami. Myśliwy mi pomógł.
- To dobrze, bo bym nie mogła żyć bez Ciebie.
- Ja bez Ciebie też
Żona mocniej przytuliła się do męża. Bała się, czy nic mu się nie stało. Rendorowi udało się wybrnąć z sytuacji. Po pewnym czasie Eruanda zasnęła. Rendor nadal czuwał. W pewnej chwili jego wzrok powędrował w stronę okna i w oddali ujrzał ponownie tajemniczą postać. Czuł ogromny strach. Po chwili, jeździec zniknął. Jego wzrok ponownie skierował się w stronę sufitu i po chwili zasnął.

- RATUNKU
Te słowo obudziły Rendora i jego żonę. Wstał i podszedł do okna. Obok niego wbiła się w dom strzała. Popatrzył na wzgórze a tam zobaczył, wielką armię nieumarłych. Rendor był zdziwiony podobnie jak jego żona. Pierwszy raz widzieli takie istoty. Krążyły legendy na ich temat, jednak nigdy nikt ich nie widział. Legendy mówiły, że istnieją pewni magowie, którzy umieją kontrolować zombie, szkielety, duchy i inne tajemnicze stworzenia.
- Kochanie co się dzieje?! - zapytała, wystraszona Eruanda.
- Atakują nas ... właściwie nie wiem! To chyba stworzenia z legend - powiedział Rendor, blady i osłupiały.
- Nie mówisz chyba o ....
- Nieumarli
- Kochanie co robić? - ponowie zadała pytanie Rendorowi.
Nagle drzwi otwarł strażnik miejski z pobliskiego miasta. Był blady tak jak Rendor. Zamknął drzwi i ciężko oddychał. Strażnik trzymał miecz w ręce, był zakrwawiony, na czarno.
- Dlaczego twój miecz jest czarny? - Zapytał Rendor.
- Te zombie, mają czarną krew! Nie wiem skąd się wzięli. W mieście usłyszeliśmy krzyki, aż tu nagle alarm! - odpowiedział Strażnik.
- Co teraz?
- Nie wiem, pierwszy raz mamy taką sytuację, nikt przecież nie opracował planów kryzysowych  z zagrożenia nieumarłymi.
Nagle do chaty weszły szkielety i pięć strzał wbiło się w strażnika, padł z wielkim krzykiem. Kolejna strzała wbiła mu się w głowę i ucichł na wieki. Strzały pokierowały się w stronę Rendora i żony. Nagle wszedł jakiś gnijący człowiek, z legend Rendor skojarzył go z zombie. Istota przemówiła:
- Za mną, bo inaczej te strzały zabiją ciebie i ją - powiedział zombie.
- Pójdziemy - odrzekł przerażony Rendor.
Rendor i Eruanda wyszli z domu a tam zobaczyli zgromadzonych wieśniaków. Rolnik zobaczył w niebie wielką istotę z kości. Przypomniała mu się legenda o smokach. Smoki ognia, wody, powietrza, a ten na niebie to kościsty smok. Stanęli w rządku jak inni wieśniacy i czekali. rodziło się pytanie, na co czekać? Domyślali się. Na śmierć. Nagle podjechała do nich zakapturzona postać, ta sama którą 40-latek widział wczoraj. Tajemnicza postać zdjęła kaptur, był to stary człowiek, miał siwe włosy i szyderczy uśmiech Jego oczy, czarne przypominały węgiel. Zszedł z konia i każdego powoli mierzył wzrokiem, po chwili przemówił!
- Witajcie, drodzy wieśniacy. Witam mężczyzn i kobiety. Nazywam się Berlon i jestem nekromantą.
- Kim? - zapytał jeden z wieśniaków.
Berlon podszedł do wieśniaka i popatrzył mu w oczy. Wieśniak bał się jego wzroku, były czarne. Nekromanta stał bez ruchu, tylko patrzył. Nagle wieśniak zemdlał ze strachu.
- Czy ktoś słyszał tu o magach? - zapytał Berlon.
- Tak - Przemówił Rendor - To ludzie posiadający magiczne moce. Są podzieleni na różne żywioły: ogień, woda, ziemia itp. Ty jesteś magiem, można powiedzieć śmierci. Wskrzeszasz ludzi i tworzysz szkielety, zombie, duchy i z tego co widzę smoka także stworzyłeś.
- Widzę, że masz szeroką wiedze na ten temat.
- Czytałem wiele legend.
- Legenda jest prawdziwa. Jak widzicie mam wielką armię. - pokierował wzrok ku wszystkim stworom - Jednak wciąż pragnę więcej. Dlatego właśnie tu przybyłem, aby zwiększyć swoją moc.
- A co my mamy z tym wspólnego? - zapytał jakiś wieśniak.
- Nie słuchałeś wykładu kolegi? - zapytał Berlon po czym podszedł do niego.
Berlon patrzył w oczy wieśniaka. Teraz zamiast czarnych ukazały się białe źrenice. Alabastrowy wzrok, zbudował w wieśniaku strach. Nagle wieśniak, także miał białe oczy i otworzył szeroko usta. Nekromanta wyciągnął mu coś z gardła a z buzi szedł biały dym. Rendor się domyślał co to takiego. Duch. Z człowieka wyszedł duch, który wyglądał jak wieśniak, lecz już się nie bał. Ukłonił się Berlonowi i dołączył do armii. Ciało wieśniaka upadło. Nekromanta, wyciągnął rękę w stronę ciała i nagle zwłoki wstały i stworzył zombie. Wszyscy byli przerażeni. Berlon patrzył na wszystkich z szyderczym uśmiechem po czym oznajmił:
- To was też czeka - przemówił Berlon.
- Nie pozwolę na to - wyszeptał Rendor.
Obok niego stał szkielet z mieczem. Rendor szybkim ruchem wziął mu miecz i odciął szkieletowi głowę. Ciało szkieleta zaczęło szukać głowy, lecz rolnik mocnym kopnięciem posłał je na ziemie. Nekromanta się zdziwił, że ktoś ma odwagę mu się sprzeciwiać.
- Kim jesteś? - zapytał Berlon.
- Nazywam się Rendor.
- Rendorze, popełniłeś błąd.
- Nie sądzę.
Rendor biegł z mieczem w stronę Berlona, on natomiast stał spokojnie. Szkielety już naciągały strzały na cięciwy, lecz Berlon dał sygnał aby nie strzelać. Gdy rolnik był już przy Berlonie nekromanta szybkim ruchem odrzucił go do tyłu. Mag podniósł go i powiedział.
- Jak śmiesz mi się przeciwstawiać? Jesteś zwykłym rolnikiem. Nie możesz mnie pokonać. Czemu walczysz?
- Bo wierzę, że uda mi się ciebie zabić.
Berlon się zdziwił i zaczął śmiać. Wzrok pokierował na jego żonę. Miał szyderczy uśmiech na twarzy. Rzucił Rendora na ziemie i podszedł do jego żony ze sztyletem.
- Zo-zostaw ją … draniu – wykrztusił Rendor.
- Dlaczego?  - Uśmiechnął się szyderczo Berlon – Masz taką piękną żonę, szkoda by było, gdyby zmarła, lub została zabita prawda?
- Ty … ty DRANIU – krzyknął Rendor.
- Draniu? Nie pogarszaj swojej sytuacji Rendorze.
- A może być gorzej?
Nekromanta zaśmiał się, jego głos słał echo we wszystkie strony świata. Po chwili nastała cisza. Wszyscy patrzyli na Berlona i Rendora. Eruanda, była przerażona. Bała się o swojego męża, o siebie, bo nie wiedziała co Przywódca Nieumarłych z nią zrobi. A co gorsze, co z dzieckiem? Berlon podniósł rękę w stronę Rendora. W ręce Nekromanty utworzyła się czarna kula ze szkieletów, zombie i innych z armii Przywódcy Nieumarłych. Leciał czarny promień.
Kiedy z jakiegoś szkieleta, czy kogoś innego przestała lecieć moc, rozpadał się, lub umierał. W jego dłoni pojawiła się czarna kula, która słała małe pioruny. Nagle Berlon rzucił ją w stronę Rendora, który uchylił się przed nią. Jednak nie zauważył, że za nim stworzył się portal, który go wciągał. Czuł jak ogromna moc wchłania jego ciało do środka.
- Co jest?! – zapytał wystraszony Rendor.
- Oto portal, który przeniesie cię do innego wymiaru. Tu byś mi tylko sprawiał kłopoty. Mam nadzieję, że tam się Tobą zajmą.
Rendor popatrzył ze wściekłością na Berlona. Nekromanta nie okazywał emocji, czekał aż portal go wessie. Rolnik pokierował wzrok na żonę, która płakała ze strachu. 40-latek, pomyślał, że to koniec, że już nigdy nie zobaczy żony i dziecka. Gdy wchłonął go portal, przez ułamek sekundy, widział jeszcze swoją żonę i Berlona. Widział jak Przywódca Nieumarłych podnosi wysoko sztylet i ma zamiar wbić go w serce Eruandy. Jednak nie widział jego ataku, gdyż został już ostatecznie wciągnięty.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.administracjagw02.pun.pl www.ekonomiczne.pun.pl www.hentai-world.pun.pl www.masterchief.pun.pl www.poke-story.pun.pl